Twoja przeglądarka ma wyłączoną obsługę JavaScript.

Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript, bez niej nie obejrzysz odcinków ani nie dodasz odcinka do listy, itp.

Sketchbook ~full color'S~ online już na stronie!

nazwa Link do odcinków >tutaj< Sora Kajiwara to cicha dziewczyna, która idzie przez życie zgodnie z własnym rytmem i nigdzie nie rusza się bez swojego szkicownika. Można by sądzić, że nieśmiałość stawia ją na straconej pozycji w kontaktach międzyludzkich, ale po wstąpieniu do szkolnego klubu artystycznego poznaje grupę równie ekscentrycznych uczniów. Razem z nimi będzie się starała przenieść na papier rzeczy, które trudno zauważyć w pośpiechu codziennego życia. Czytelnicy całkiem słusznie mogą stwierdzić, że takie wprowadzenie nie zapowiada porywającego widowiska. Nie ma tu romansów, zdrad ani dramatycznych zwrotów akcji, a życie szkolne zostało zredukowane do klubowej działalności. Zamiast tego mamy grupkę dziewcząt, która przeżywa drobne przygody w stylu „Co się stanie, jeśli pójdę do szkoły inną drogą niż zwykle?”. Nietrudno zauważyć, że za tę produkcję odpowiada ekipa znana z anime o marsjańskich ondynach (zresztą już w pierwszym odcinku puszczono oko do widza). Całość ma podobny relaksujący, a jednocześnie pełen zadumy klimat. Nie oznacza to jednak, że otrzymujemy nieśmieszną komedię. Wręcz przeciwnie, humor należy do ulubionego przeze mnie typu. Twórcy pokazują, że zamiast prezentować karkołomne sytuacje, lub iść w stronę slapsticku, wystarczy wziąć grupkę osób o zróżnicowanych charakterach, zamieszać, a żarty w naturalny sposób będą tworzyć się same. Na pochwałę zasługuje też fakt, że w przeciwieństwie do niektórych ekranizacji czteropanelowych komediowych mang, Sketchbook nie rozpada się na ciąg luźno połączonych gagów. Aktorka, podkładająca głos pod Sorę, nie miałaby pewnie zbyt wiele do roboty, gdyby nie monologi wewnętrzne. Na sporą część wydarzeń patrzymy z perspektywy głównej bohaterki, dzięki czemu łatwiej zrozumieć jak nietypowymi ścieżkami podążają czasem jej myśli. Reszta obsady ma mniej rozbudowane osobowości, ale na szczęście nie dostajemy standardowego, szkolnego zestawu obiadowego. Mamy tu przykładowo miłośniczkę przyrody (zwłaszcza rozmaitych insektów), dziewczynę, której nawet w cieplejsze dni ciężko rozstać się z pacynkami, a nieodpowiedzialna nauczycielka wykazuje objawy obsesji na punkcie kurczaków w każdej postaci. Najmniej oryginalnie wypadły dwa męskie rodzynki (pod względem wyglądu i zachowania przypominali mi parę Sato­‑Tanaka z Shakugan no Shana) i pewna studentka z wymiany. Jeśli miałbym wskazać jakiś problem związany z postaciami, byłyby to ich mało charakterystyczne imiona. Nie pomagają tu nawet tabelki ze szczegółowymi danymi na temat kolejnych bohaterek, które pojawiają się zwykle w środku odcinka. Oczywiście na szkolnym klubie życie się nie kończy i nie wszystkie występujące tu ssaki poruszają się na dwóch kończynach. Sporo uwagi poświęcono sprawom zwykłych (nie okazują się tu kolejnym podgatunkiem pokemonów) dachowych kotów, które kiedy nie starają się akurat wyłudzić kolejnego posiłku, w swoich pogawędkach pokazują dziwaczne zachowania ludzi w zupełnie nowym świetle. Ich zwyczaje i sposoby rozwiązywania problemów wydały mi się bardzo kocie i w pełni odpowiadają podejrzeniom, że zwierzaki zwykle coś kombinują za naszymi plecami. Grafika ogólnie zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Akwarelowe tła nie olśniewają może nadmiernym przepychem, lecz nieźle sprawdzają się przy pokazywaniu zmieniających się warunków pogodowych. Projekty postaci nawet jeśli nie wykazują się nadmierną innowacyjnością, to są całkiem udane i mają dobrze dobraną kolorystykę. Również efekty super­‑deformed wykorzystano tu z należytym umiarem. Deformacje nie oszpecają wyglądu postaci i raczej podkreślają komediowy efekt jakiejś sceny, niż starają się same w sobie wywołać uśmiech widza. Początkowa i końcowa piosenka były na tyle udane, że nie miałem zwyczajowej pokusy, żeby je przewijać. Reszta muzyki to głównie fortepianowy podkład, czasem lekko usypiający, w innych scenach bliższy lekkim, jazzowym improwizacjom. Jako grupę docelową widziałbym część wspólną sympatyków Arii (ze względu na relaksujący, refleksyjny nastrój) i Azumangi Daioh (humor polegający na zderzeniu ekscentrycznych charakterów). Jeśli komuś pierwszy tytuł wydał się nudny, a drugi nieszczególnie zabawny, radziłbym sięgnąć po bardziej żywiołową komedię. Źródło: Tanuki

powrót

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, bądź pierwszy i rozpocznij dyskusję.

Musisz się zalogować żeby móc dodawać komentarze.