Twoja przeglądarka ma wyłączoną obsługę JavaScript.

Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript, bez niej nie obejrzysz odcinków ani nie dodasz odcinka do listy, itp.

Umisho/Kenko zenrakei suieibu Umisho online już na stronie!

Umisho/Kenko zenrakei suieibu Umisho Link do odcinków >tutaj< Mamy wakacje. Klimat nie sprzyja trudnym produkcjom z ambitnym przesłaniem – bo jak tu oglądać coś takiego, gdy za oknem słońce daje z natężeniem trzydziestu stopni? Wiem, jeśli akurat czytacie tę recenzję w środku zimy, to pomyślicie sobie: „Co ten #$%#^ tu wypisuje?”, ale proszę wziąć pod uwagę, że piszę tu o typowo wakacyjnym anime, którego raczej nie da się recenzować w oderwaniu od czasu, w którym było emitowane. W przeciwnym razie musiałbym je ocenić jeszcze niżej, a to z pewnych względów byłoby trudne. Umisho to banalna, żeby nie powiedzieć „beznadziejnie oczywista”, komedyjka ecchi, jakich było wiele i będzie pewnie jeszcze więcej. Jeśli ktoś miał kiedyś traumatyczne przejścia z produkcją o nazwie Green Green, być może łatwiej zrozumie, o czym piszę. O ile bowiem Umisho nie jest może aż tak perwersyjne, to jednak stawia na podobny rodzaj humoru(?) i tego samego odbiorcę – bardzo wczesnego nastolatka płci męskiej, któremu do szczęścia wystarczy jedynie odpowiednio duża liczba kobiecych ciał odzianych skromnie albo wcale. Że w tym momencie spora część z was właśnie przestaje czytać tę recenzję? Przecież ostrzegałem. Dobrze, że pozostaje ta druga część, bo inaczej i moja praca mogłaby się tu zakończyć. Kaname, główny bohater Umisho to niezrealizowany palan… znaczy: nieśmiały i wrażliwy nastolatek (po naszemu – „emo”), który jest członkiem szkolnej drużyny pływackiej. Jak prawie każdy zawodnik drużyny pływackiej, nasz heros nie umie pływać, a jakby tego było mało, panicznie boi się wody (swoją drogą ciekawe, jak się chłopina myje? Popiołem i piaskiem?). Przyczyną owej fobii jest… syrenka, którą podobno zobaczył w wieku czterech lat i która miała chcieć go utopić. Kretyńskie? Spokojnie, najlepsze przed nami. Pewnego dnia do brzegu morza dobija tratwa z domkiem, którego jedynymi lokatorami są kawaii dziołcha z zielonymi włosami oraz jej ojciec. Panienka czuje dziwną, nie do końca normalną sympatię do wody, potrafi pod nią przebywać dużo dłużej niż przeciętny człowiek i świetnie pływa. Nic więc dziwnego, że zostaje szybko przyjęta do drużyny (bo o tym, że czuje miętę do głównego bohatera, wspominać chyba nie muszę?). Fabuła? Tego… W zasadzie sprowadza się do prezentowania haremu panienek z drużyny pływackiej (lolitka, nimfomanka – cichodajka, furiatka, dziewczę o złotym serduszku, modelka o wielkim ego) w mniej lub bardziej kompletnych strojach kąpielowych. Bohaterki mają co pokazywać i siłą rzeczy muszą to robić, bo inaczej nie byłoby po co robić dalszych odcinków tego serialiku. Bohaterowie męscy (tak, są tam tacy!) robią za tło i za rozśmieszacze (a chyba nietrudno się domyśleć, w okolicach jakich części garderoby balansuje tu humor). Oglądać? Jeśli jest środek zimy, za oknem wieje i sypie, a wy odczuwacie potrzebę przeniesienia się na plażę, na której stado dziewcząt w wieku rozpłodowym prezentuje swoje ciała, opięte obcisłymi kostiumami pływackimi, to czemu nie? W innym przypadku odradzam. Latem lepiej samemu wybrać się na plażę i popływać – chyba, że boicie się, iż jakaś syrenka spróbuje was utopić. Wtedy zalecam wizytę u odpowiedniego lekarza i odstawienie na jakiś czas „chińskich porno kreskówek”... Źródło: Tanuki

powrót

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, bądź pierwszy i rozpocznij dyskusję.

Musisz się zalogować żeby móc dodawać komentarze.